Jakiś czas temu
obejrzałam najpiękniejszy musical, jaki w życiu widziałam, nosił on nazwę „Notre
Dame de Paris”. Wtedy zakochałam się w języku francuskim, którego zaczęłam się uczyć,
samą Francją, kulturą oraz oczywiście
dziełami. Dlatego po „najpiękniejszym musicalu, jaki w życiu widziałam”
nadeszła pora na książkę Victora Hugo. Wczoraj skończyłam ją czytać i wciąż
czuję się: „AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA”
„I znów nastał czas katedr” ~ Poeta Gringoire, musical
Tytuł oryginału: Notre Dame de Paris
Seria:
-
Tom:
-
Przekład:
Hanna Szumańska-Gross
Wydawnictwo:
Biblioteka Gazety Wyborczej
Ilość
stron: 506
„Czy ty wiesz, co to jest przyjaźń? – zapytał.
- Tak – odrzekła Cyganka. – To kiedy się jest siostrą i
bratem, to dwie dusze, co się dotykają nie zlewając w jedną, to dwa palce u
ręki.
- A miłość? – pytał dalej Gringoire.
- O! Miłość… - odezwała się, a głos jej draż i oczy
pałały. – To być dwojgiem, co w jedno się zlewają. To mężczyzna i kobieta
stopieni w jednego anioła. To niebo!”
Paryż
w XV w. Pierre Gringoire przygotował misterium, które zakończyło się klapą.
Było bowiem Święto Błaznów, trzeba było wybrać najbrzydszą maszkarę i uhonorować
ją tytułem Papieża Błaznów. Został nim Quasimodo wstrętny i odpychający stwór,
który całe życie miał styczność z szyderstwami i nienawiścią. Był podrzutkiem w
Katedrze Marii Panny i tam pod opiekę wziął go ksiądz Frollo, stał się panem
tego potwora.
Kiedy
na uliczkach Paryża pojawia się piękna Esmeralda od razu zdobywa miłość księdza
Frolla, Quasimoda i kapitana Phoebusa, przez co pojawią się same problemy.
Kurcze…
Tak trudno mi opowiedzieć o tej książce. Z jednej strony mamy poetę Gringoire,
który ma dziwny fetysz do kóz, został mężem pięknej cyganki Esmeraldy przez
dziwny przypadek. Kiedy podąża za tą niezwykłą istotą ma zostać powieszony za
wtargnięcie na Dziedziniec Cudów, ale małżeństwem dziewczyna go ratuje. Z
kolejnej strony mamy Phoebusa de Châteaupers, kapitana, który lada moment ma
wziąć ślub, ale jest bardzo zdradziecki. Kiedy ksiądz Frollo go rani podczas
nocy spędzonej z Esmeraldą, na oskarżenia na
dziewczynę, nie reaguje. Z kolejnej strony mamy księdza Frollo, który
oddany jest nauce i religii do czasu, w którym zauważa niezwykłej urody cygankę
i musi radzić sobie z pożądaniem. Z kolejnej strony mamy Quasimodo, którego
wygląd odtrącają wszyscy, i który musi wybrać między swoją miłością do kobiety –
Esmeraldą, a miłością do swego pana. A z ostatniej strony mamy cygankę Esmeraldę,
która cierpi przez to, że jest piękna.
Ufff….
Chyba wymieniłam wszystkie strony i muszę rzecz, że…
JEST TO JEDNA Z NAJPIĘKNIEJSZYCH KSIĄŻEK, JAKIE W
ŻYCIU PRZECZYTAŁAM.
Nie
jest to książka łatwa, lekka i przyjemna – może dlatego tak długo ją czytałaś?
Tutaj,
albo ludzi odstraszę do czytania, albo zachęcę… Książka ma bardzo dużo opisów,
czasem nawet rozdział poświęcony jest opisowi katedry, jednakże nie wyobrażam
sobie, jakby miało bez tego być… W wyobraźni widziałam wszystkie budynki, cały
Paryż w tamtym wieku, uczuciami, emocjami, duszą, wyobraźnią byłam tam,
tańczyłam na ulicach z Esmeraldą, kryłam się w katedrze z Quasimodo, ubolewałam
z Frollem… To było tak piękne i niesamowite…
Każda
postać, podobnie jak w Tolkienie, była świetnie wykreowana, nie była przypadkowa,
miała swoją historię, nie była stworzona by wypełniać puste kartki!
Naprawdę
brakuje mi słów. Byłam wściekła, że skończyłam powieść, że ta piękna historia
dobiegła końca, że opuszczam Paryż… Ja naprawdę nie chcę! Matko… Nawet nie wiem
co napisać, tak jestem przejęta!
Cóż…
Książki nie polecam ludziom, którzy nie lubią długich opisów, choć wspomnę, że
przed tą lekturą, sama za nimi nie przepadałam, ale tutaj były one obowiązkowe. Może też ludziom, którzy
nie przepadają za starszymi czasami… Ale sądzę, że każdy czytelnik w końcu musi
przeczytać jakiś klasyk i naprawdę jestem dumna, że moim klasykiem była „Katedra
Marii Panny w Paryżu”!
Strasznie
was przepraszam, że nie za bardzo powiedziałam, co się w końcu dzieje, ale… nie
potrafię! Tu tak dużo się dzieję, zdarzenia są tak poskładane, że jakbym
zaczęła opowiadać to padłoby mnóstwo spoilerów, a tego bym nie chciała!
W
zamian mogę porównać musical Notre Dame de Paris x książkę „Katedra Marii Panny
w Paryżu” Victora Hugo x film – nie pamiętam jaki rok, ale to nowsze wydanie – „Dzwonnik
z Notre Dame” x bajkę animowaną Disneya „Dzwonnik z Notre Dame”
Książka
jest niezastąpiona!!!! Jest piękna i po prostu cudowna!
Musical
również kocham i nigdy nie przestanę, aczkolwiek książka góruje! Jednak
wszystkim, którzy nie zdobędą się na przeczytanie powieści Hugo zachęca do
obejrzenia (tym, którzy się zdobędą również), ponieważ jest on fantastyczny!
Film
jest moim zdaniem nieco gorszy od musicalu, ale też był ciekawy.
Bajka,
jako bajka nie jest zła, ale jak chociaż trochę się dowiedziałam, o co w tym
wszystkim chodzi to… KURCZE, CZEMU PHOEBUS W BAJCE JEST SUPER MIŁYM GOŚCIEM?!?!
Ogay…
Mam nadzieję, że zachęciłam was do tego przefantastycznego dzieła, jeśli już
czytaliście to napiszcie, czy również wam się podobało *.*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz