Strony

niedziela, 8 stycznia 2017

|KIEDY UŚWIADAMIASZ SOBIE, ŻE MUSISZ SIĘ WYBRAĆ DO WROCŁAWIA| "NOMEN OMEN" | MARTA KISIEL #CÓRKA ZEUSA

Witam wszystkich w kolejnej recenzji! 
- ekhem, nie było ich dość dawno, za co przepraszam -
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Kisiel, co nie oznacza, że o niej nie słyszałam, bo od dawna mam zamiar sięgnąć po "Dożywocie", które wyszło spod jej pióra :)
Tymczasem, zapraszam do mojej opinii o "Nomen omen" :D


Tytuł oryginału: Nomen omen
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 330
Seria: -
Tom: -
 "Ach, rozumiem... Znaczy nie rozumiem, ale zaczynam się przyzwyczajać"
Współczesny Wrocław. Trzy osobliwe bliźniaczki. Papuga kochająca wafelki.
To wszystko znajduję się w książce „Nomen omen” Marty Kisiel. Salomea Klementyna Przygoda, bo tak właśnie nazywa się główna bohaterka, nareszcie przeprowadza się ze swojego miasta do Wrocławia, pozostawiając swoją dość nietypową rodzinę. Matkę próbującą wydobyć rozbuchany erotyzm córki, ojciec, który pozostał w XIV wieku i nieznośnego brata Niedasia.
Dom do którego trafia nie jest lepszy.
Właścicielka, pani Bolesna, nie sprawia dobrego wrażenia. A sprawy z nią powiązane mogą być niebezpieczne i dość cudaczne.
A do tego Salka, bo tak ją wszyscy nazywają, musi spać z papugą Roy’em Keanem!

Salka jest bohaterką, która ma ogromnego pecha, więc o jej przygodach czytało się z uśmiechem na twarzy. Wszystko dopełniał jeszcze zabawny styl pisania autorki. Książka przepełniona była żartami i humorem przez co miewałam niekontrolowane napady śmiechu.
Przez większość czasu powieść była wciągająca i przyjemnie się ją czytało, bo akcja rozgrywa się w Polsce, we współczesnym świecie i napisana tak przezabawnie. Jednak przez mnogość bohaterów, a z czasem ich przybywa, i wiążące się z nimi wątki czasem się gubiłam i nie rozumiałam, co się w danej chwili dzieje, albo o kim teraz mowa. Jednak większość stron zajmowała ciekawa historia, dzięki której bardzo miło spędziłam czas we Wrocławiu J (W końcu muszę się tam wybrać).
Z tyłu znajduje się mapka i hm… Fajnie, że tam jest, możemy czasem tam zajrzeć, ale nie uznałabym tego za stratę, gdyby jej tam nie było.
Jeśli chodzi o postacie to, mimo iż było ich wielu, stykamy się z wieloma charakterami, to każdego polubiłam. Wszyscy wykreowani byli bardzo dobrze, że nie dało się ich nie darzyć sympatią. Wśród nich znajdziemy nie tylko ludzi, ale też gadającą papugę Roya, który oddał swą miłość wafelkom, czy drapiącego kurtkę Salki psa Kajstusia.  
Jak już mówiłam książka była ciekawa, między innymi przez te zgubne, liczne wątki, wśród nich znajduje się ważny fantastyczny, z czego bardzo się cieszę, bo bardzo mnie wciągnął. A pomysł z tak osobliwymi trojaczkami był wprost genialny!
Pierwsze co przyciągnęło mnie do powieści Marty Kisiel to fantastyczne okładki *.* Są po prostu przecudne!

7/10
Bo
Mimo że było to bardzo przyjemne spotkanie z Martą Kisiel, to sytuacje, w których się gubiłam, czasem troszkę mnie zniechęcały.
Polecam  i pozdrawiam :D

PS
Ostatnimi czasy założyłyśmy stronę na Facebooku, na którą serdecznie was zapraszamy :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz