Strony

niedziela, 2 lipca 2017

74. "TY, SZCZĘŚLIWA AUSTRIO, ŻEŃ SIĘ!" | "MARIA ANTONINA. Z WIEDNIADO WERSALU"| JULIET GREY #CÓRKA ZEUSA


Tytuł oryginału: Becoming Marie Antoinette
Wydawnictwo: Bukowy las
Ilość stron: 392
Seria: Maria Antonina
Tom: 1
*Z Wiednia do Wersalu*W Wersalu i Petit Trianon*Z pałacu na szafot*

"Niech inne kraje prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się"

Maria Antonina, znana z historii, Królowa Francji i arcyksiężna austriacka jest raczej traktowana dość po łebkach. Wiemy, że do Francji przybyła z Austrii, została żoną Ludwika Augusta oraz  podczas panowania jej męża wybuchła rewolucja francuska. Pusta, rozpieszczona i lekceważąca
problemy ludzi niższego stanu. Jednak mało kto zagłębia się w jej historię, aby poznać jej prawdziwy życiorys.
Jak sam tytuł wskazuje Marię Antoninę poznajemy jeszcze, gdy wraz z rodziną mieszka w Wiedniu. Matka nie przyłożyła się zbytnio do edukacji najmłodszej córki, która, wówczas, jako dziesięciolatka ma w głowie zabawy. Wszystko się zmienia gdy Maria Teresa Habsburg, cesarzowa Austrii i matka Marii Antoniny, postanawia wydać córkę za Ludwika Augusta, wnuka Ludwika XV, króla Francji. Wtedy przygotowanie córki do wyjazdu musi odbyć się w zawrotnym tempie. I już w wieku czternastu lat Maria Antonina przybywa do Wersalu, gdzie po raz pierwszy poznaje swojego męża. Jednak dlaczego oboje nie mogą skonsumować małżeństwa?

"(...)ci, którzy nie studiują historii, są skazani, aby ją powtórzyć"


Byłam bardzo dobrze nastawiona na tę powieść i z zapałem zabrałam się za jej czytanie. Czas XVIII-wiecznej Francji, stroje, rewolucja bez granic mnie pasjonują. I muszę przyznać, że lekko zawiodłam się na tej powieści.
Nawet nie mogę przyznać dlaczego. Bodajże dlatego, że nastawiłam się na powieść dość poważną, a otrzymałam historię z perspektywy dziesięciolatki. I to był dla mnie strzał na samym początku. Jednak z czasem przyzwyczaiłam się do tego i uznałam, że być może jest to lepszy zabieg, gdyż jeszcze bliżej poznajemy postać Marii Antoniny, a o to w tej książce chodzi, prawda? Moje pozytywniejsze z czasem nastawienie nie zmieniło jednak faktu, iż książka nie porwała mnie na tyle, abym nie mogła się od niej oderwać. Owszem, zdarzało się momentami, że zabierałam się za nią i czytałam godzinę, jednak podczas owej godziny mogłam przeczytać, na przykład tylko sześćdziesiąt stron. Dopiero po przeczytaniu powieści poczułam wielką tęsknotę do Wersalu, Marii Antoniny, czy wszystkich pałacowych intryg.
Teraz może powiedzmy trochę o jednym z najistotniejszych aspektów tej książki, czyli postaciach, gdyż najważniejsza ma tu być Maria Antonina. Wcześniej nie darzyłam tej bohaterki historycznej wielką sympatią, gdyż czytałam o niej tylko z kilku źródeł, gdzie przedstawiano ją raczej w gorszym świetle. Po zapoznaniu się z perspektywy, którą przedstawia książka Juliet Grey da się zauważyć miłość tej bohaterki, której matka nie okazywała jej należytych uczuć to ona i tak robiła wszystko by ta była z niej dumna. Nie zapominajmy też, iż po przybyciu do Wersalu była ona jeszcze dzieckiem, więc spojrzenie na ten świat, w którym znalazła się po raz pierwszy było zupełnie inne, a i tak radziła sobie z nim dobrze.
Również Ludwik August nie jest tu przedstawiony negatywnie, ale jako nieśmiały jeszcze chłopiec, który… Lubi jeść. Oczywiście, że irytacja Marii Antoniny udziela nam się, gdyż Ludwik często ignorował swoją żonę na początku ich relacji, ale z czasem ta postać również nie była dla mnie odpychająca.
„Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu” nie jest typową powieścią historyczną, gdzie znajdziemy tylko suche fakty. Postacie, często przedstawiane nam w sposób bardzo prosty, zostały tutaj ożywione, nie są czarno-białe. Poprzez wstawki z języka niemieckiego i francuskiego można doskonale wczuć się w klimat powieści. Czasy zostały też świetnie wyrysowane, sytuacje przez które musi przejść młoda królowa, jej brak prywatności, wszystkie ruchy, które są bacznie obserwowane.
Czy mogę polecić tę powieść? Tak, raczej tak. Jeśli lubicie historię i uznacie, iż miło byłoby przybliżyć sobie postać Marii Antoniny, ciekawią was te czasy to jasne, sięgajcie po tę książkę! Jednak nie zapominajmy, iż jest to też fikcja historyczna i, mimo że, wiele faktów jest zgodnych to na potrzeby historii Juliet Grey pozmieniała kilka rzeczy, ale skrupulatnie objaśniła je pod koniec książki.

7/10

2 komentarze:

  1. Kiedyś miałam wielkiego fioła na punkcie filmu o Marii Antoninie z Kirsten Dunst w roli głównej. Oglądałam go za każdym razem, gdy leciał w telewizji. Teraz za bardzo nie interesuje mnie ten okres w historii, a szczególnie Francja, więc podziękuję :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam fioła na punkcie tych czasów, ale przyznam się, że tego filmu jeszcze nie oglądałam :D

      Usuń