Kryjemy w sobie wiele smutku, lecz kiedy dopada nas depresja, nie czujemy nic poza nim. Jednak ciągle zakładamy maskę, by nie ranić innych, co działa na nas jeszcze gorzej.
To trudny, poważny i smutny temat, ale... Tak naprawdę, to dotyczy nas wszystkich. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, ile osób wokół nas cierpi.
Przedstawiam wam "Plagę Samobójców", która porusza ten temat.
Tytuł oryginału: The Program
Seria: Program
Tom: 1
Przekład: Andrzej Goździkowski
Wydawnictwo: Feeria Young
Ilość stron: 255
Nastolatki zaczynają chorować, coraz częściej zarażają się od innych depresją. Jest więcej samobójstw, dlatego w USA wprowadzono Program, który ma ich przed tym strzec. Jak? Usuwając wspomnienia.
Z pozoru brzmi to dość dziwacznie... Usuwać wszystko, co buduje naszą osobowość? Nasze życie? Mamy to stracić? Tak... Tak to właśnie funkcjonuje.
Brat Sloane popełnił samobójstwo. Dziewczyna załamuje się, tak samo, jak jej chłopak i bliski przyjaciel Brady'ego, James. Oboje postanawiają, jednak, nie ukazywać smutku, by nie trafić do Programu. Niestety, to staje się coraz trudniejsze. Po kolejnej śmierci, którą popełnia ich przyjaciel, nie wytrzymują. Nie mogą ustrzec się przed dostaniem się do ośrodka. Zapominają o sobie, o życiu... Jednak później Sloane dowiaduje się czegoś mrocznego o Programie. Jest tyle pytań, a odpowiedzi prawie wcale.
Po raz pierwszy spotykam się z książką, która tak otwarcie opowiada o depresji - nie licząc powieści psychologicznych.
Myślę, że bohaterka nie jest tutaj sztuczna. Jest po prostu dziewczyną, której coraz ciężej żyć. A co jeszcze ciekawsze - nie jest jakąś superbohaterką, która ucieka, buntuje się, może zachować wspomnienia, ktoś ją ratuje, jej chłopak magicznie ją pamięta... O nie! Jest kompletnie na odwrót. Jest jak wszyscy. Trafia ona na listę moich ulubionych książkowych postaci.
Sprawa wygląda inaczej, jeśli chodzi o James'a [po wyjściu z Programu wydawał mi się fajniejszy, ale ciii xD]. Ogólnie odnosiłam wrażenie, że związek był tu niepotrzebny, chwilami wręcz sztuczny. Gdyby byli przyjaciółmi, nic by to nie zmieniło, a wręcz byłoby ciekawsze. Chyba, że autorka będzie chciała rozwinąć to w następnych tomach.
Polubiłam również Millera... Niestety... I Realma, który mógłby się w pewnym momencie świnią, ale ja po prostu, nawet jeśli się w książce z początku nie pojawił, już go lubiłam. Cokolwiek by zrobił to ma u mnie plusa! Dlaczego? W sumie nie mam pojęcia. Autorka wykreowała go tak, że nie mogę go znielubić!
Akcja jest ciekawa do połowy. Życie bohaterów przed Programem, ciągłe ukrywanie się jest naprawdę w porządku, życie w ośrodku też mi się podobało, od razu po wyjściu było niezłe, ale kolejne rozdziały już mnie nudziły, bo ile można słuchać, że Sloane poznała James'a, który wydaje jej się ładny, ale nie może z nim być, bo ją wkurza i w sumie nikt nie pozwala jej z nim chodzić, ale ona chce i on i no.
Świat był bardzo dobrze przedstawiony. Gdy szliśmy wraz z Sloane korytarzami szkoły, czuło się tą przygnębiającą atmosferę, to napięcie wiszące w powietrzu. Może dla niektórych mogło być przytłaczające, jednak ja uważam, że o to w tej książce chodziło i zostało świetnie zobrazowane. Tutaj autorka zdobywa ogromnego plusa.
Pierwszy raz spotykam się z dziełem Suzanne Young i muszę przyznać, że wykonała ona kawał dobrej roboty. Gdy tylko znajdę drugą część, która wydaje mi się, że będzie jeszcze lepsza, od razu się za nią zabiorę!
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz