Dziś chcę wam opowiedzieć o książce, do której kompletnie
mnie nie ciągnęło. Byłam negatywnie nastawiona, czułam, że nie jest to mój
gatunek, że nie odnajdę się, że będzie to typowa młodzieżówką, ale wzięłam ją…
Mam swój egzemplarz w domu… I przeczytałam.
Tytuł oryginału: Pretty
Little Liars
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 278
Seria: Pretty Little Liars*
Tom: 1
*Kłamczuchy*Bez
skazy*Doskonałe*Niewiarygodne*Zepsute*Zabójcze*Bez
serca*Pożądane*Uwikłane*Bezlitosne*Olśniewające*Rozpalone*Skruszone*Zatrute*Toksyczne*Mordercze*
Przyjaciółki Alison, Emily, Aria, Spencer i Hanna są sobie
naprawdę bliskie. Łączy je wiele sekretów, które znają tylko one. Pewnego dnia
Alison znika i ta „wieczna” przyjaźń się rozpada. Dziewczyny bardzo się
zmieniają, jednak z nich nawet wyjeżdża, i tracą kontakt. Cały ich świat staje
do góry nogami, gdy zaczynają dostawać dziwne, tajemnicze i groźne wiadomości
od niejakiego „A”, który zna wszystkie ich sekrety. Dziewczyny nie czują się
już bezpiecznie.
„Kiedy spędzały czas
tylko we dwie, Ali pokazywała inną, mniej idealną twarz - co zresztą sprawiało,
że ostatecznie wydawała się jeszcze bardziej idealna”
Książka nie opiera się głównie na tych niepokojących SMSach
i odkrywaniu ogromnej tajemnicy, ale na sprawach życiowych i większość tych
wątków sprawia, iż w wielu momentach czułam się, jakbym czytała obyczajówkę, a
nie kryminał, czy dreszczowiec. Porusza takie tematy, jak, głównie, zniszczona
przyjaźń, alkohol, miłość do nieodpowiednich
osób, albo odpowiednich, jednak jest to nieakceptowane, czy bulimia. I,
muszę przyznać, mimo iż w większości przypadków nie lubię obyczajówek, to
wszystkie te problemy mnie ciekawiły, czytałam i chciałam więcej. Historia (czy
bardziej: historie) bardzo mnie wciągnęła.
Co do samych bohaterek, których jest tu dość sporo (przez co
z początku się gubiłam) nie związałam się jakoś blisko, ale nikt mnie nie
denerwował i mi nie przeszkadzał. W żadnej z dziewczyn nie odnalazłam też
siebie, jednak uważam, że były dość realne.
Nie oczekiwałam od powieści dużo i dobrze! Sama historia i
losy bohaterek mnie wciągnęły, to styl autorki lekki i prosty to czasem… zbyt
prosty, a oto przykład tego, co mam na myśli:
„Maya uniosła głowę i
spojrzała Emily prosto w oczy. Potem uśmiechnęła się smutno i pocałowała Emily
prosto w usta. Emily zamrugała ze zdziwienia.
- Najlepsze
przyjaciółki czasami się całują – powiedziała Maya.”
Emily, Emily, Emily! Okay, rozumiem, tłumaczenie i te
sprawy, ale, tak jak w Harrym Potterze, rzuciło mi się to w oczy i troszeczkę
mi przeszkadzało. Tak samo, jak fakt, że Emily (tak, uczepię się jej, bo czemu
nie!) swobodnie rozmawiała sobie z kimś, jednocześnie płynąc. Może nie jestem
ekspertem w sprawach basenowo-dźwiękowych, ale chodziłam na pływalnie i wydaję
mi się, że nie zdążyłam wymienić z nikim kilka
zdań. Irytowało mnie też ciągłe wspominanie
o zapachu gumy bananowej Mai! No ludzie! Po dwóch razach już zakodowałam!
To takie moje czepliwe uwagi, nie licząc tego powieść bardzo
mi się spodobała. Miałam plan, aby przeczytać jeden tom, aby sprawdzić , o co
ten cały hałas, ale teraz zastanawiam się nad sięgnięciem po drugą część!
8/10
A wy czytaliście, bądź oglądaliście serial PLL? Warto
obejrzeć?