Przepraszaam! Wiem, że zaniedbałam troszkę naszego bloga, a tu już wybiło osiem tysięcy wyświetleń! Dziękuję wam bardzo, to wiele dla mnie znaczy! Jednak bez zbędnego przedłużania, zapraszam na kolejną recenzję książi Kinga :D
Tytuł
oryginału: Misery
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka, Albatros
Ilość
stron: 344
Seria: -
Tom: -
W książce wszystko poszłoby pewnie zgodnie z planem... ale w życiu, cholera, zawsze panował potworny bałagan.
Paul Sheldon to znany autor romansideł, w których główną bohaterką jest Misery Chastain. Jego książki zyskały dużą popularność, w
większości wśród kobiet. Pewnego dnia Paul wsiada za kierownicę po alkoholu i
ulega wypadkowi.
Mężczyzna
budzi się w pokoju, którego nigdy wcześniej nie widział. Okazuje się, iż trafił
on do domu byłej pielęgniarki, Annie Wilkes, która jest ogromną fanką historii o
Misery. Jednak jej stanu nie da się nazwać zwykłym podziwem, tylko szaleńczym
uwielbieniem.
Kiedy
kobieta czyta ostatni tom serii Paula, w którym Misery ginie, wpada w szał.
Torturuje pisarza, aby ten napisał kolejną część i przywrócił ją do życia.
Zmasakrowany
już Paul odkrywa przeszłość Annie…
[...] jeżeli przez całe życie zakładasz, że musi się ci przytrafić tylko to co najgorsze, to przecież może się zdarzyć, że się czasem pomylisz
Jest to
moja czwarta książka Stephena Kinga i jak na razie najlepsza! Zaciekawiła mnie
już od pierwszych stron, mimo iż szybciej zaczęłam czytać dopiero po 200
stronie.
Największym
plusem powieści są doskonale wykreowani bohaterowie. Dodatkowo przez
większość książki jest ich tylko dwóch,
a znajdują się oni w jednym miejscu, czyli w domu Annie. Oboje świetnie
wyrysowani, ale największe wrażenie zrobiła na mnie sama Annie. Bohaterka z
kilkoma twarzami, brutalna, gdy się pojawia, ciarki przechodzą po plecach. Ta chora
psychicznie postać ma mroczną, straszną, ale ciekawą przeszłość, którą z czasem poznajemy na kartach powieści.
Stephen
King stworzył tu genialny klimat. Książka potrafi przerażać, ale wciąga nas do
końca. Nie mogłam się od niej oderwać, ciągle coś pchało mnie, aby poznać losy
Paula i Annie, sprawdzić, czy Sheldon wydostanie się z tego przeklętego domu,
czy już nie zdąży…
Może to
brzmieć dość nudnawo. Praktycznie cała akcja rozgrywa się w domu Annie,
występuje dwóch bohaterów. Poszkodowany Paul musi znosić katusze, którymi
częstuje go była pielęgniarka, ale nic bardziej mylnego. W pewnym momencie
czułam w żołądku nieprzyjemne uczucie i chęć odstawienia książki, chociażby na
moment, aby przetrawić to, co robiła Annie, ale nie potrafiłam, bo wciągnął
mnie wir wydarzeń.
Być może
słyszeliście, że do kiosków trafiają teraz, co dwa tygodnie, powieści mistrza
grozy. Właśnie pierwszą, jaka się pojawiła, jest „Misery” i właśnie stąd ją
posiadam. Książka jest bardzo fajnie wydana. Ma twardą (i bardzo zachęcającą!)
okładkę, a kartki są wręcz idealne! I w dotyku, i w wyglądzie, a do tego
przecudnie pachnie!
Szczerze
polecam wam „Misery”’ autorstwa Stephena Kinga, ale jeśli czytacie w większości
młodzieżówki, a po poważniejsze książki sięgacie raz po raz, ale chcecie
wciągnąć się w Kinga nie radzę od niej zaczynać, bo naprawdę może was znudzić,
a tego naprawdę nie chcę! Jednak jeśli to nie ma być wasza pierwsza powieść
tego autora to sięgnijcie po nią, jak najszybciej!
9/10