piątek, 3 czerwca 2016

"Katedra Marii Panny w Paryżu" Victor Hugo #Córka Zeusa

Jakiś czas temu obejrzałam najpiękniejszy musical, jaki w życiu widziałam, nosił on nazwę „Notre Dame de Paris”. Wtedy zakochałam się w języku francuskim, którego zaczęłam się uczyć, samą Francją, kulturą oraz  oczywiście dziełami. Dlatego po „najpiękniejszym musicalu, jaki w życiu widziałam” nadeszła pora na książkę Victora Hugo. Wczoraj skończyłam ją czytać i wciąż czuję się: „AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA”
„I znów nastał czas katedr” ~ Poeta Gringoire, musical

Tytuł oryginału: Notre Dame de Paris
Seria: -
Tom: -
Przekład: Hanna Szumańska-Gross
Wydawnictwo: Biblioteka Gazety Wyborczej
Ilość stron: 506

„Czy ty wiesz, co to jest przyjaźń? – zapytał.
- Tak – odrzekła Cyganka. – To kiedy się jest siostrą i bratem, to dwie dusze, co się dotykają nie zlewając w jedną, to dwa palce u ręki.
- A miłość? – pytał dalej Gringoire.
- O! Miłość… - odezwała się, a głos jej draż i oczy pałały. – To być dwojgiem, co w jedno się zlewają. To mężczyzna i kobieta stopieni w jednego anioła. To niebo!”

Paryż w XV w. Pierre Gringoire przygotował misterium, które zakończyło się klapą. Było bowiem Święto Błaznów, trzeba było wybrać najbrzydszą maszkarę i uhonorować ją tytułem Papieża Błaznów. Został nim Quasimodo wstrętny i odpychający stwór, który całe życie miał styczność z szyderstwami i nienawiścią. Był podrzutkiem w Katedrze Marii Panny i tam pod opiekę wziął go ksiądz Frollo, stał się panem tego potwora.
Kiedy na uliczkach Paryża pojawia się piękna Esmeralda od razu zdobywa miłość księdza Frolla, Quasimoda i kapitana Phoebusa, przez co pojawią się same problemy.
Kurcze… Tak trudno mi opowiedzieć o tej książce. Z jednej strony mamy poetę Gringoire, który ma dziwny fetysz do kóz, został mężem pięknej cyganki Esmeraldy przez dziwny przypadek. Kiedy podąża za tą niezwykłą istotą ma zostać powieszony za wtargnięcie na Dziedziniec Cudów, ale małżeństwem dziewczyna go ratuje. Z kolejnej strony mamy Phoebusa de Châteaupers, kapitana, który lada moment ma wziąć ślub, ale jest bardzo zdradziecki. Kiedy ksiądz Frollo go rani podczas nocy spędzonej z Esmeraldą, na oskarżenia na  dziewczynę, nie reaguje. Z kolejnej strony mamy księdza Frollo, który oddany jest nauce i religii do czasu, w którym zauważa niezwykłej urody cygankę i musi radzić sobie z pożądaniem. Z kolejnej strony mamy Quasimodo, którego wygląd odtrącają wszyscy, i który musi wybrać między swoją miłością do kobiety – Esmeraldą, a miłością do swego pana. A z ostatniej strony mamy cygankę Esmeraldę, która cierpi przez to, że jest piękna.
Ufff…. Chyba wymieniłam wszystkie strony i muszę rzecz, że…
JEST TO JEDNA Z NAJPIĘKNIEJSZYCH KSIĄŻEK, JAKIE W ŻYCIU PRZECZYTAŁAM.

Nie jest to książka łatwa, lekka i przyjemna – może dlatego tak długo ją czytałaś?
Tutaj, albo ludzi odstraszę do czytania, albo zachęcę… Książka ma bardzo dużo opisów, czasem nawet rozdział poświęcony jest opisowi katedry, jednakże nie wyobrażam sobie, jakby miało bez tego być… W wyobraźni widziałam wszystkie budynki, cały Paryż w tamtym wieku, uczuciami, emocjami, duszą, wyobraźnią byłam tam, tańczyłam na ulicach z Esmeraldą, kryłam się w katedrze z Quasimodo, ubolewałam z Frollem… To było tak piękne i niesamowite…
Każda postać, podobnie jak w Tolkienie, była świetnie wykreowana, nie była przypadkowa, miała swoją historię, nie była stworzona by wypełniać puste kartki!
Naprawdę brakuje mi słów. Byłam wściekła, że skończyłam powieść, że ta piękna historia dobiegła końca, że opuszczam Paryż… Ja naprawdę nie chcę! Matko… Nawet nie wiem co napisać, tak jestem przejęta!
Cóż… Książki nie polecam ludziom, którzy nie lubią długich opisów, choć wspomnę, że przed tą lekturą, sama za nimi nie przepadałam, ale tutaj były one obowiązkowe. Może też ludziom, którzy nie przepadają za starszymi czasami… Ale sądzę, że każdy czytelnik w końcu musi przeczytać jakiś klasyk i naprawdę jestem dumna, że moim klasykiem była „Katedra Marii Panny w Paryżu”!
Strasznie was przepraszam, że nie za bardzo powiedziałam, co się w końcu dzieje, ale… nie potrafię! Tu tak dużo się dzieję, zdarzenia są tak poskładane, że jakbym zaczęła opowiadać to padłoby mnóstwo spoilerów, a tego bym nie chciała!

W zamian mogę porównać musical Notre Dame de Paris x książkę „Katedra Marii Panny w Paryżu” Victora Hugo x film – nie pamiętam jaki rok, ale to nowsze wydanie – „Dzwonnik z Notre Dame” x bajkę animowaną Disneya „Dzwonnik z Notre Dame”

Książka jest niezastąpiona!!!! Jest piękna i po prostu cudowna!

Musical również kocham i nigdy nie przestanę, aczkolwiek książka góruje! Jednak wszystkim, którzy nie zdobędą się na przeczytanie powieści Hugo zachęca do obejrzenia (tym, którzy się zdobędą również), ponieważ jest on fantastyczny!

Film jest moim zdaniem nieco gorszy od musicalu, ale też był ciekawy.
Bajka, jako bajka nie jest zła, ale jak chociaż trochę się dowiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi to… KURCZE, CZEMU PHOEBUS W BAJCE JEST SUPER MIŁYM GOŚCIEM?!?!


Ogay… Mam nadzieję, że zachęciłam was do tego przefantastycznego dzieła, jeśli już czytaliście to napiszcie, czy również wam się podobało *.*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz