czwartek, 3 marca 2016

"Zabójczyni i imperium Adarlanu" Sarah J. Maas #Córka Zeusa

Tytuł oryginału: The Assassin and the Empire
Seria: Szklany Tron
Tom: dodatek czwarty (ostatni)
Przekład: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 111


"Lubiła tę ciszę. Dzięki niej nie słyszała pytania najgorszego ze wszystkich - czy sama na siebie ściągnęła ten los?"

Celaena jest już  bliska wolności. Niedługo całkowicie uwolni się od Gildii, od Arobynna. Zamieszka z ukochanym. Jednak jest to trudniejsze, niż by się wydawało. Zapłata jest jednak duża, dlatego zabójcy muszą wykonać ostatnie zadanie, którego nie wykonał nikt. Wszyscy kończyli w okrutnych torturach.


"To było polowanie i jej zemsta. Tylko jej."


"Zabójczyni i imperium Adarlanu" jest ostatnią, ale nie najlepszą z czterech nowelek o przygodach młodej zabójczyni. Dzięki nim wszystkim "Szklany Tron" ujawnia przede mną wszystkie historie, o których Celaena przypominała w książce. 
Jak już wspomniałam... Ta część nie była najlepszą, ale też i nie najgorszą nowelką. Akcja czasami była przewidywalna, ale to tylko czasem ;) Zaczęła się bardzo przyjemnie, mieszkanie z ukochanym, a kończy się smutnym wydarzeniem, które można powiedzieć, jest wielkim wprowadzeniem do głównej serii. Arobynn okazał się być postacią nie tak wspaniałą, jak na początku wychwalała go główna bohaterka. Zrozumiałam, że jest idealnie wykreowanym manipulantem.  Natomiast Celaena od lekko zarozumiałej, pewnej siebie, odważnej, lubiącej luksusy bohaterce stała się... Nadal lekko zarozumiała, pewna siebie, odważna, lubiąca luksusy, ale szczerze kochająca.

Styl pisania autorki jest prosty i lekki, jednak chyba nie każdemu podpasuje... Może dlatego, tak długo zwlekałam z przeczytaniem "Szklanego Tronu", którego w ostateczności pokochałam?

Przy lekturze naprawdę nie da się nudzić, choć stron mamy niewiele. Autorka przygotowała dla nas wiele zagadek, tajemniczości i przygód, które nie pozwolą ci się oderwać od czytania!

Uważam, że jeśli seria o Celaenie Sardothien naprawdę ci się spodobała, to te nowelki są taką wisienką na torcie, która jest wręcz obowiązkowa, ale bardzo przyjemna.


"Nazywam się Celaena Sardothien - szepnęła. - I nie będę się bać." 

9/10

2 komentarze:

  1. Szklany tron od razu skojarzył mi się ze Szkalnym mieczem Aveyard... W każdym razie książka chyba nie do końca dla mnie, dziwnie mi ta okładka do tematyki i fabuły pasuje jakoś. Chociaż nie wiem, bo nie czytałam ;)
    pozdrawiam cieplutko
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi na początku "Szklany Tron" też nie przypasował i ciągnął mi się i dłużył, ale ostatecznie się w nim zakochałam *.* ;)

      Również pozdrawiam :)

      Usuń