wtorek, 2 sierpnia 2016

"Atramentowa krew" Cornelia Funke #Córka Zeusa

Cornelia Funke jest jedną z najpoczytniejszych autorek z Niemiec pod względem książek dla dzieci i młodzieży. Większość swoich powieści ilustrowała sama – tutaj: podziw!
„Atramentowa krew” jest drugą częścią o atramentowym świecie. Jak wypadła pod względem pierwszej?

Tytuł oryginału: Tintenblut
Seria: Atramentowa Trylogia*
Tom: 2
Przekład: Jan Koźbiał
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 622
*Atramentowe serce*Atramentowa krew*Atramtowa śmierć*

Od poprzednich wydarzeń minął rok. Mo, Resa, Dariusz i Meggie zamieszkują u Elinor. Zaklimatyzowali się i są szczęśliwi. W końcu są razem – są bezpieczni.
Natomiast Smolipaluch i Farid poszukują sposobu, żeby znaleźć się w Atramentowym Świecie. Kiedy w końcu udaje im się odszukać kogoś, kto mógłby ich wczytać, okazuje się, że jest on oszustem.
A Basta i Sroka nadal żyją. Farid i Meggie muszą znaleźć sposób by spotkać się ze Smolipaluchem i pomóc mu, ale Atramentowy Świat zaczyna żyć własnym życiem, nie idąc zgodnie z powieścią Fenoglia. Zło powoli staje się silniejsze i nasi bohaterowie próbują z nim walczyć. Jest to trudne, zwłaszcza, że wszyscy mają Mo za zbójcę, ukrywającego się pod pseudonimem – Sójka.


Szata graficzna książki nadal jest piękna i to się nie zmieniło. Nadal dodaje powieści magicznego i baśniowego klimatu.
Uważam, że ta część była ciekawsza od poprzedniej, – co się rzadko zdarza, bo najczęściej podobają mi się pierwsze – chociaż trochę się dłużyło. Dlatego plusem jest, że rozdziały są krótkie, co pomaga w czytaniu takiej cegły, która, muszę przyznać, ciągnęła mi się. Jednak jest to książka dla trochę młodszych, więc nie jest źle.
Bohaterowie nadal są dobrze wykreowani, Smolipaluch przestał mnie irytować, a doszło tu dużo postaci. Na to pani Funke zaradziła i dodała na początku spis wszystkich wraz z krótkim opisem. Mogę się, jednak, doczepić trochę do Roksany, która, moim zdaniem, była trochę zbyt idealna. Dobrym pomysłem była również mapka Atramentowego Świata, np. gdy czyta się, że ktoś znajduje się w Nieprzebytym Lesie, a chce dojść do Mysiego Młyna i mówi: O matko, ale to daleko!, to ty sprawdzasz i stwierdzasz, że, kurcze, rzeczywiście, to prawie drugi koniec mapki!
Podsumowując. Polecam ją ludziom, którzy... Przeczytali pierwszą część, bo moim zdaniem jest ona lepsza od poprzedniej. Akcja momentami się ciągnęła (do tego 622 strony...), ale ogólnie była ciekawa, trochę długo mi się ją czytało. Postacie są dobre.

7,5/10

Atramentowe serceLINK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz