Tytuł
oryginału: The Witch Hunter
Wydawnictwo:
Jaguar
Ilość
stron: 396
Seria: Łowczyni*
Tom: 1
*Łowczyni*Królobójczyni*
Anglia. Rok
1552. Ghule, magowie, łowcy czarownic, czyli czas przepełniony magią.
Łowcy
czarownic to jednostka, która wyłapuje czarowników oraz czarownice i prowadzi
ich na stos. Używanie magii jest surowo zabronione.
Szesnastoletnia
Elizabeth Grey jest właśnie ową, tytułową łowczynią. Bardzo angażuje się na tym
stanowisku. Jednak, gdy znajdują przy niej dziwne, magiczne zioła zostaje ona
zesłana do więzienia, gdzie ma czekać, aż skażą ją na śmierć. Kiedy jej „prawdziwy”
przyjaciel Caleb ją zawodzi na ratunek przychodzi ktoś, kogo dziewczyna nigdy
by się nie spodziewała… Najpotężniejszy czarownik tamtych czasów – Nicholas Perevill.
Dzięki niemu Elizabeth może przeżyć, jednak ona musi pomóc jemu i uratować
życie maga.
„Najlepszym sposobem, by pokazać innym, że jest
się człowiekiem godnym zaufania, jest pokazać, iż potrafi się samemu ufać”
Główną
bohaterkę poznajemy tuż przed kolejną „akcją”. Wraz z przyjacielem Calebem
przerywają grupce magów w rytuale. Wtedy odkrywamy znak, który nosi dziewczyna.
Dzięki niemu rany Elizabeth błyskawicznie się goją. A co można powiedzieć o samej
łowczyni? Sądzę, że na pierwszy rzut oka, wśród innych młodzieżówek z kategorii
fantasy, nie ma w niej nic wyjątkowego, ale podoba mi się to, iż boi się ona
ciemności. Oznacza to, że nie jest ona idealna i posiada jakąś słabość, a
pośród tych wszystkich silnych i niepokonanych bohaterek, które bez przerwy
spotykamy, to się ceni. U Nicholasa poznajemy też kilka innych postaci, które
będą nam towarzyszyły w trakcie historii – Georga, nie znoszącą Elizabeth,
Fifer i uzdrowiciela Johna, którego pokochałam, gdyż bardzo przypominał mi
doktora Frankensteina z „Domu Grozy”, który jest dla mnie przekochany (jeśli
oglądaliście ten serial i czytaliście książkę, to napiszcie, czy dla was
również są podobni, czy to po prostu ja :”)).
Nie
oczekujmy jakiegoś wyrafinowanego języka. Występuje tu narracja
pierwszoosobowa, z czego wynika, że mamy do czynienia z perspektywą
szesnastoletniej dziewczyny. Także nie znajdziemy w tym aspekcie nic
szczególnego, ale książkę czyta się lekko i przyjemnie.
W powieści
jest też wiele humorystycznych wstawek i w pewnych momentach wywoływała ona u
mnie uśmiech na twarzy. Już na początku Elizabeth się upija i jej dialogi oraz
przemyślenia są genialne! (śpiewająca tęcza <3)
Zaskoczył
mnie wątek romantyczny, gdyż naprawdę nie spodziewałam się, że to zdarzy się
akurat pomiędzy tymi bohaterami. Nie kibicuję Johnowi i Elizabeth… Może być z
Georgem, ale John pasuje mi… No… Żeby był sam. Wiem, jestem okrutna, ale do
żadnej z dziewczyn z historii mi nie pasuje!
8,5/10
Zachęcam do
podzielenia się w komentarzu z własną opinią :D
A może
powieść jest dopiero przed wami? J
Miłego
wtorku!
Nie czytałam, ale historia wydaje się ciekawa. Na razie nie mam w planach jej przeczytać, jednak prawdopodobie kiedykiedyś sięgnę po ta pozycję.
OdpowiedzUsuń