Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 czerwca 2017

74. "ZIELONA MILA" | STEPHEN KING #CÓRKA ZEUSA


Tytuł oryginału: The Green Mile
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Albatros
Ilość stron: 410
Seria: -
Tom:

Akcja książki rozgrywa się w latach 30 XX wieku. Paul Edgecombe jest strażnikiem w więzieniu Cold Mountain. Styka się z ludźmi, którzy zostają skazani na karę śmierci. Zna już ich zachowania, wie, jak na to reagują, ale nowy więzień, John Coffey, jest zupełnie inny. Oskarżony o gwałt i zabójstwo dwóch małych dziewczynek jest najłagodniejszą osobą, jaką Paul spotkał. Boi się ciemności, ciągle popłakuje. Jak ten wielki, ciemnoskóry, ale łagodny mężczyzna mógł dopuścić się tej zbrodni?


 Jestem zmęczony, szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie są dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codziennie... Za dużo tego. To tak, jakbym miał w głowie kawałki szkła. Przez cały czas.


„Zieloną milę” kojarzą chyba wszyscy, często za sprawą filmu, którego, przyznam się, jeszcze nie oglądałam. Od dawna ta pozycja znajdowała się na mojej liście książek, które chcę przeczytać, jednak spodziewałam się, że będzie typowy jak słońce horror. To znaczy myślałam tak, kiedy jeszcze nie zabrałam się za Kinga. Kiedy sięgałam po tę pozycję spodziewałam się czegoś genialnego.
Nie zawiodłam się.
King zachęca tu już od pierwszej strony. Kiedy znajdowałam się już na samym początku uznałam: „wow, to może być lepsze od ‘Misery’!”. Co prawda, przez około 120 stron poznajemy życie w więzieniu Cold Mountain oraz innych więźniów, jednak mogę przysiąść, że jeśli nie jest się osobą, która zniechęca się po kilku stronach, jest to naprawdę ciekawe i zachęcające. John Coffey, jako główniejszy bohater z początku jest tylko kilka razy wspomniany, jednakże sądzę, iż jest to zabieg, jak najbardziej celowy i genialny, gdyż nie jest nam chamsko rzucone: „o czytelniku, patrz, to jest John Coffey, on jest tu ważny, więc masz, poznaj od razu cały jego życiorys”. Nie wiem, czy o to też chodziło, jednak ja dzięki temu odczułam nieśmiałość i brak agresji nowego więźnia.
Akcja nie toczy się błyskawicznie, jednak na każdym kroku poznajemy wspaniałość tej książki, jej realność, niesprawiedliwość. Doznajemy tysiąca różnych emocji w tym samym czasie. Przewracałam kartkę za kartką, pragnąć poznać dalsze losy Paula i jego kolegów, więźniów i innych bohaterów. Powieść jest brutalna, ale czy życie nie jest brutalne? Ukazuje nam te gorsze strony: niesprawiedliwe osądy, cierpienie, śmierć. Sądzę też, że każdy mógłby znaleźć w niej coś, co mu przypadnie do gustu, trafi do niego, bądź nawet czasem uśmieje (poczucie humoru Stephena Kinga <3).
Jest to jak na razie moja ulubiona książka Stephena Kinga (piszę to za każdym razem xD) i aby ją przebić autor będzie musiał się naprawdę mocno, mocno, mocno postarać! Szczerze mogę ją polecić!
10/10


Jeśli czytaliście "Zieloną milę" podzielcie się swoją opinią w komentarzu! :D

czwartek, 25 maja 2017

73. O OBSESYJNEJ MIŁOŚCI DO KSIĄŻKI | "MISERY" | STEPHEN KING #CÓRKA ZEUSA


Przepraszaam! Wiem, że zaniedbałam troszkę naszego bloga, a tu już wybiło osiem tysięcy wyświetleń! Dziękuję wam bardzo, to wiele dla mnie znaczy! Jednak bez zbędnego przedłużania, zapraszam na kolejną recenzję książi Kinga :D

Tytuł oryginału: Misery
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Albatros
Ilość stron: 344
Seria: -
Tom: -

W książce wszystko poszłoby pewnie zgodnie z planem... ale w życiu, cholera, zawsze panował potworny bałagan.

Paul Sheldon to znany autor romansideł, w których główną bohaterką jest Misery Chastain. Jego książki zyskały dużą popularność, w większości wśród kobiet. Pewnego dnia Paul wsiada za kierownicę po alkoholu i ulega wypadkowi.
Mężczyzna budzi się w pokoju, którego nigdy wcześniej nie widział. Okazuje się, iż trafił on do domu byłej pielęgniarki, Annie Wilkes, która jest ogromną fanką historii o Misery. Jednak jej stanu nie da się nazwać zwykłym podziwem, tylko szaleńczym uwielbieniem.
Kiedy kobieta czyta ostatni tom serii Paula, w którym Misery ginie, wpada w szał. Torturuje pisarza, aby ten napisał kolejną część i przywrócił ją do życia.
Zmasakrowany już Paul odkrywa przeszłość Annie…

[...] jeżeli przez całe życie zakładasz, że musi się ci przytrafić tylko to co najgorsze, to przecież może się zdarzyć, że się czasem pomylisz

Jest to moja czwarta książka Stephena Kinga i jak na razie najlepsza! Zaciekawiła mnie już od pierwszych stron, mimo iż szybciej zaczęłam czytać dopiero po 200 stronie.
Największym plusem powieści są doskonale wykreowani bohaterowie. Dodatkowo przez większość  książki jest ich tylko dwóch, a znajdują się oni w jednym miejscu, czyli w domu Annie. Oboje świetnie wyrysowani, ale największe wrażenie zrobiła na mnie sama Annie. Bohaterka z kilkoma twarzami, brutalna, gdy się pojawia, ciarki przechodzą po plecach. Ta chora psychicznie postać ma mroczną, straszną, ale ciekawą przeszłość, którą z czasem poznajemy na kartach powieści.
Stephen King stworzył tu genialny klimat. Książka potrafi przerażać, ale wciąga nas do końca. Nie mogłam się od niej oderwać, ciągle coś pchało mnie, aby poznać losy Paula i Annie, sprawdzić, czy Sheldon wydostanie się z tego przeklętego domu, czy już nie zdąży…
Może to brzmieć dość nudnawo. Praktycznie cała akcja rozgrywa się w domu Annie, występuje dwóch bohaterów. Poszkodowany Paul musi znosić katusze, którymi częstuje go była pielęgniarka, ale nic bardziej mylnego. W pewnym momencie czułam w żołądku nieprzyjemne uczucie i chęć odstawienia książki, chociażby na moment, aby przetrawić to, co robiła Annie, ale nie potrafiłam, bo wciągnął mnie  wir wydarzeń.
Być może słyszeliście, że do kiosków trafiają teraz, co dwa tygodnie, powieści mistrza grozy. Właśnie pierwszą, jaka się pojawiła, jest „Misery” i właśnie stąd ją posiadam. Książka jest bardzo fajnie wydana. Ma twardą (i bardzo zachęcającą!) okładkę, a kartki są wręcz idealne! I w dotyku, i w wyglądzie, a do tego przecudnie pachnie!
Szczerze polecam wam „Misery”’ autorstwa Stephena Kinga, ale jeśli czytacie w większości młodzieżówki, a po poważniejsze książki sięgacie raz po raz, ale chcecie wciągnąć się w Kinga nie radzę od niej zaczynać, bo naprawdę może was znudzić, a tego naprawdę nie chcę! Jednak jeśli to nie ma być wasza pierwsza powieść tego autora to sięgnijcie po nią, jak najszybciej!

9/10