“Rywalki” to bestseller “New York Timesa”, wydany w 22
krajach, a że jeszcze go nie przeczytałam, chociaż znajoma mi polecała, to
zdecydowałam się zobaczyć, co kryją strony, ukryte za cudowną okładką.
Seria:
Rywalki*
Tom:
1
Przekład:
Małgorzata Kaczarowska
Wydawnictwo:
Jaguar
Ilość
stron: 333
*Rywalki*Eita*Jedyna*Następczyni*Książę
i gwardzista*
„Czasem, aby coś ukryć, najlepiej robić
to na oczach wszystkich”
Rozpoczynają
się Eliminacje. Trzydzieści pięć dziewczyn ma wziąć udział w konkursie na żonę
księcia i, co ma się rozumieć, koronę księżniczki Illèi.
Illèa
jest podzielona na kasty, z czego w Jedynce są najbogatsi, a w Ósemce
najbiedniejsi.
Ami
jest Piątką, czyli w sumie nie najgorzej, ale i nie najlepiej. Jednak
dziewczyna nie chce trafić na Eliminacje. Nie chce opuszczać rodziny i swojego
chłopaka, Aspena z Szóstki, który natomiast prosi ją, żeby wzięła udział,
ponieważ ma to oznaczać, że jej rodzina będzie dostawać pieniądze.
Pod
naciskiem ze strony najbliższych Ami postanawia jednak zgłosić się i zostaje
wybrana. Trafia do pałacu, gdzie poznaje księcia Maxona i swoje rywalki. Jedne
są groźnie nastawione, wierzące, że tylko one będą idealną partią na żonę, a
inne są sympatyczne i zaprzyjaźniają się nawzajem.
Ami
z początku nie pragnie wygranej. Chce wrócić do domu, jednak okazuje się, że
książę Maxon nie jest taki, jak się dziewczynie wydawało. Przez cały czas miała
go za nudnego i sztywnego, ale po czasie stają się przyjaciółmi, co przeradza
się w bardzo dziwny związek.
„Rywalki”
to pozycja, która po pierwsze: urzekła mnie okładką. Wiem, ostatnio ciągle mi
się podobają, ale to nie moja wina, że trafiam na książki, które są pięknie
wydane! A ta ma w sobie coś bajkowego i… No nie wiem! Ślicznego! Jest urocza i
czarująca.
Główna
bohaterka America wbrew pozorom jest w porządku. Nie jest irytująca, ale też
nie perfekcyjnie wykreowana. Jest naprawdę niezła.
Co
do innych to pokochałam Maxona! Jest moim nowym mężem i kocham go i uwielbiam i…
Eh! Po prostu jest świetny.
Inne
postacie, tak jak Ami, są w porządku. Polubiłam Marlee i Celeste, a reszta była
i nie przeszkadzała mi.
Nie
licząc Aspena.
Nie
cierpię go. Przepraszam, ale po prostu mnie wkurzał. Próbował pokazać jaki jest
męski i jaki, kurcze, z niego altruista. Ale nie. Nie lubię go.
Świat
bardzo, ale to bardzo kojarzył mi się z „Igrzyskami Śmierci”. Illèa, Panem.
Kasty, Dystrykty.
Trochę
była schematyczna i przewidywalna, ale
ciekawa. Wciąga i można ją naprawdę szybko przeczytać, i pewnie bym tak
zrobiła, gdyby nie to, że… W sumie nie wiem, dlaczego tak mi mozolnie to szło,
w końcu była interesująca. Może przez to, że mam strasznie wysuszone oczy od
pewnego czasu, ale… Dobra, to nie jest ważne.
Także
jeśli chcecie przeczytać coś lekkiego z łatwym i przyjemnym językiem, niezłymi
bohaterami i fantastycznym księciem to polecam wam „Rywalki”, ponieważ jest to
lektura, którą miło się czyta.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz